Pożar w Sośnicowicach. Dramatyczny apel rodziny z czwórką dzieci
Pożar, który doszczętnie strawił dom i garaż w Sośnicowicach, to dramat rodziny z czwórką dzieci. Dom zamieszkiwał dyżurny policji z Gliwic. W płomieniach on i jego najbliżsi stracili cały dorobek życia i dach nad głową. Właśnie ruszyła zbiórka datków, dzięki którym choć trochę może być im lżej.
Jacek Kasper wraz z rodziną zrelacjonował przebieg tych koszmarnych zdarzeń i zaapelował o pomoc.
„Kiedy doszło do tego tragicznego dla naszej rodziny zdarzenia w domu przebywała moja żona Rozalia wraz z naszą trzymiesięczna córka Nadią. Całe szczęście w porę udało jej się ewakuować z budynku wraz z dzieckiem. Za fakt, że nikomu nie stała się żadna krzywda fizyczna jesteśmy bardzo wdzięczni, jednak spokój i bezpieczeństwo naszej rodziny zostały zburzone.
Pożar spowodował w naszym domu zniszczenia na tyle duże, że obecnie nie wiadomą jest czy jego odbudowa będzie możliwa. Jeśli tak, będzie to bardzo kosztowne. Koniecznością będzie położenie nowego pokrycia dachowego oraz kapitalny remont pomieszczeń mieszkalnych. Dlatego pomoc ludzi dobrej woli będzie nam bardzo potrzebna. Jednak, jeśli okaże się, że nasza rodzina będzie musiała stworzyć sobie nowe miejsce do życia, to Wasze wsparcie będzie dla nas równie na wagę złota.
Nasz dom bym ubezpieczony i całym całym sercem wierzymy, że dzięki wypłaconej kwocie uda nam udźwignąć ciężar życia, który na nas spadł. Niestety, to jaka będzie kwota odszkodowania i kiedy zostanie nam ono wypłacone jest wielką niewiadomą, a czas dogrywa dla nas bardzo ważną rolę.
Osobom, które zechcą otworzyć na nas swoje serca będzimy bardzo wdzięczni i już teraz za okazaną pomoc dziękujemy!
Jacek Kasper wraz z rodziną