Demografia staje się powoli dla nas bezlitosna
– W obecnej konfiguracji politycznej państwo nie wspiera i nie chce wspierać leczenia choroby niepłodności, która, co ważne, dotyka przecież i kobiety, i mężczyzn. Dlatego my jako samorządowcy województwa postanowiliśmy sami zadbać o naszych mieszkańców. Tym samym mamy także na uwadze prawa obywateli – podkreśla w rozmowie z miesięcznikiem Dwa Kwadranse wiceprzewodnicząca Sejmiku Urszula Koszutska.
Program „Wsparcie leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego – in vitro dla mieszkańców Województwa Śląskiego na lata 2023–2026” został przyjęty przez większość radnych Sejmiku pod koniec ubiegłego roku. Kiedy realnie rozpocznie się jego wdrażanie?
Ten proces już stopniowo się rozpoczyna. Już niebawem, bo 28 września drogą konkursową zostanie wyłoniony podmiot, który zajmie się realizacją programu. Według założenia, rocznie w jego ramach pomocą ma zostać objętych 615 par z terenu naszego regionu. Problem jest duży, bo według szacunków Polskiego Towarzystwa Medycyny i Embriologii, niepłodność w Polsce dotyczy od 10 do 16 procent populacji naszego kraju. Zatem pomiędzy 1,2 mln a 1,5 mln par w Polsce takiej pomocy wymaga i co więcej – chce z niej skorzystać. Zakłada się, że w Polsce zapotrzebowanie na leczenie kształtuje się na poziomie 23–25 tysięcy par rocznie. Powtórzę, mówimy tylko o szacunkach. Z uwagi na brak kompleksowej refundacji diagnostyki i leczenia niepłodności, w tym brak leczenia metodą zapłodnienia pozaustrojowego, nie można zobrazować potrzeb w zakresie leczenia niepłodności dla konkretnego regionu. W przypadku Województwa Śląskiego program medyczny wspierający metodę in vitro jest skierowany do około dwóch tysięcy par, przy czym każda para, która zakwalifikuje się do udziału, będzie mogła skorzystać z dofinansowania do maksymalnie 3 procedur IVF/ICSI. Wysokość dofinansowania jednej procedury wynosić będzie 8 tysięcy złotych w przypadku par korzystających z własnych gamet lub gamet dawcy lub 4 tysiące złotych dla par korzystających z zarodków dawcy. Choć, jak powiedziałam, zapotrzebowanie na pewno jest dużo większe. Problem narasta i bez wsparcia państwowej ochrony zdrowia rozwiązać się go nie da.
To wsparcie mogło być kontynuowane, ale tak się nie stało. Niestety z uwagi na okoliczności polityczne, choć jest to temat, który akurat od polityki powinien być wolny.
Słuszna uwaga, ale musimy nazwać rzeczy po imieniu – w obecnej konfiguracji politycznej państwo nie wspiera i nie chce wspierać leczenia choroby niepłodności, która, co ważne, dotyka przecież zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Dlatego my jako samorządowcy województwa postanowiliśmy sami zadbać o naszych mieszkańców. Tym samym mamy także na uwadze prawa obywatelskie. A każdy z nas ma prawo do leczenia, które powinno zapewniać nam państwo. Tylko że państwo tej roli spełniać nie chce. Konstytucja gwarantuje nam także prawo do założenia rodziny. Mamy więc do czynienia z pewnego rodzaju kolizją prawną, gdy jedyną możliwością, aby małżonkowie lub partnerzy mogli się spełnić w roli rodzicielskiej, jest właśnie metoda in vitro, której państwo, rozumiane dziś przez pryzmat opcji rządzącej, nie jest zwolennikiem. To przykre, ale niestety prawdziwe.
Na realizację i promocję programu w latach 2023-2026 zarząd Województwa Śląskiego zaplanował łącznie 20 mln zł, czyli po 5 mln zł na każdy rok. Jest szansa, aby tę pulę sukcesywnie zwiększać? Niepłodność jest bowiem chorobą cywilizacyjną, która nie zniknie wskutek jednej edycji danego programu. Czystość powietrza, którym oddychamy, wciąż pozostawia wiele do życzenia, żyjemy w stresie, sięgamy po sztucznie przetworzoną żywność. A to wszystko sprzyja jej rozwojowi, często technologia, z której korzystamy na co dzień, jest również czynnikiem negatywnym.
Niepłodność ma swoje cywilizacyjne przyczyny, należą do nich m.in. stres i tempo życia codziennego, zła dieta, brak ruchu. Jest chorobą, która będzie dotykała coraz liczniejszą grupę pacjentów. Na szczęście medycyna potrafi zaradzić tej jednostce chorobowej i proponuje adekwatne oraz skuteczne leczenie z którego powinniśmy skorzystać. Robert Edwards, który jest autorem metody in vitro, został uhonorowany Nagrodą Nobla za osiągniecia właśnie w medycynie prokreacyjnej. Jego dokonania umożliwiły leczenie niepłodności milionom par. Jest to godna poparcia i nowoczesna metoda leczenia. Zatem metoda leczenia, stanowiąca dziś naukowe dobrodziejstwo, powinna być dostępna dla tych, którzy jej potrzebują i marzą o szczęściu rodzicielskim. Co do rozszerzeniu jej finansowania z pozycji województwa trudno cokolwiek na ten temat teraz powiedzieć, bo nie wiemy, jakie będzie nowe „rozdanie” w Sejmiku województwa po przyszłorocznych, wiosennych wyborach. W mojej ocenie, każdy logicznie myślący samorządowiec powinien tę metodę wspierać, kierując się czysto racjonalnymi przesłankami. Jesteśmy społeczeństwem, które się starzeje. Liczba mieszkańców naszego województwa sukcesywnie spada. Jak pokazują statystyki, ludność regionu, licząc od 2010 roku, skurczyła się aż o 5 procent. Mogłabym, nieco przewrotnie, zadać pytanie, kto w takim razie będzie pracował na nasze emerytury? Demografia staje się bezlitosna. Współczynnik dzietności, obserwowany w naszym województwie, nie daje szans na zastępowalność pokoleń.
W ubiegłym roku mieliśmy jako kraj najniższy przyrost naturalny od 2004 roku mimo funkcjonowania programów socjalnych z założenia mających służyć poprawie współczynnika dzietności. A to może wskazywać, że problem rzeczywiście tkwi gdzie indziej.
Programy rządowe rzeczywiście nie wywołały „baby boomu”, na co chyba trochę liczono. Nie wzięto lub nie chciano brać pod uwagę par, który chcą mieć dzieci, ale z uwagi na niepłodność jednego z partnerów jest to niemożliwe. A to rodzi kolejne problemy zdrowotne, jak na przykład depresja czy zaburzenia natury psychicznej. Żaden program socjalny tego nie rozwiąże, jeśli nie poprzedzi go systemowa pomoc osobom, które chcą mieć potomstwo, ale nie są w stanie tego osiągnąć w sposób naturalny. Aby te rozwiązania systemowe na powrót się pojawiły, musi zmienić się układ sił politycznych. I znów musimy, nawet w tak delikatnej materii, do polityki wrócić. Jednak bez zmiany myślenia, racjonalnego podejścia do problemu, nie jesteśmy tego w stanie zmienić.
Rozmawiał MARCIN KRÓL