Fest Festivalu nie było, ale jest pobojowisko

Fest Festival, choć finalnie się nie odbył, to jego krótką obecność wciąż możemy dostrzec w Parku Śląskim. W trakcie rozstawiania i demontażu infrastruktury koncertowej w wielu miejscach doszło do zniszczenia nawierzchni trawiastej.
Tak jest m.in. na Polach Marsowych. Park Śląski – jak przy każdej edycji Fest Festivalu – dokonał pełnej dokumentacji zdjęciowej przekazywanego terenu, także przy użyciu drona. Na tej podstawie bardzo łatwo wykazać, gdzie powstały nowe koleiny, gdzie w miejscu trawy powstało błoto.
Zgodnie z zapisami umowy to organizator, czyli spółka Fest Festival, jest odpowiedzialna za doprowadzenie wydzierżawionego terenu do stanu pierwotnego. Naturalnie nie można oczekiwać, że w ciągu kilku dni zdewastowany teren zostanie przywrócony do porządku, tym bardziej że ubiegłotygodniowe opady deszczu nie pozwalają, żeby wjechał tam ciężki sprzęt służący do rewitalizacji terenów zielonych. Trwają uzgodnienia dotyczące napraw.
– Ukształtowanie terenu Pól Marsowych powoduje, że w miejscu, w którym standardowo ustawiana jest scena – przy tak trudnych warunkach atmosferycznych, jakie wystąpiły w ciągu ostatniego tygodnia, może dochodzić do uszkodzenia nawierzchni trawiastej. W przeszłości zdarzało się to już wielokrotnie w trakcie tego typu wydarzeń. Każdorazowo jednak po zakończeniu imprezy teren był doprowadzany do stanu pierwotnego – tłumaczy Aneta Miler, rzecznik Parku Śląskiego.
Fest Festival miał odbyć się w dniach od 9-12 sierpnia. Późnym wieczorem w piątek 4 sierpnia na Facebooku Fest Festivalu pojawiło się oficjalne oświadczenie. Organizator imprezy potwierdził, że nie dojdzie ono do skutku. Ujawnił, że sytuacja ekonomiczna zmusza go do podjęcia kroków w stronę upadłości spółki. W tej sytuacji w najgorszym położeniu są osoby, które kupiły bilety, a teraz obawiają się, że nie odzyskają pieniędzy.







