Mega pasja na dwóch kołach. Tarnogórzanin, który hulajnogą zdobywa świat

W Tarnowskich Górach mieszka człowiek, który codzienność ogląda z nieco innej perspektywy – tej z podestu megahulajnogi. Mirosław Gliszczyński, lokalny pasjonat dwóch kółek, udowadnia, że hulajnoga to nie tylko zabawka dla dzieci czy gadżet do miejskich przejażdżek. W jego wydaniu to sposób na życie, podróże i odkrywanie świata – często po bezdrożach, błocie, śniegu i górskich szlakach. I zawsze – z szerokim uśmiechem na twarzy.
Jedna jazda, która zmieniła wszystko
Początek tej niezwykłej przygody sięga jesieni 2020 roku. W czeskim miasteczku Zlaté Hory odbywały się zawody nordic walking. Wśród licznych atrakcji znalazła się prezentacja specjalistycznych hulajnóg – nieco większych, mocniejszych i bardziej terenowych niż te znane z miejskich chodników. Gdy Mirosław po raz pierwszy stanął na czeskiej hulajnodze marki Kostka, poczuł, że to coś więcej niż chwilowa ciekawość. To była iskra. Po powrocie do Polski nie zwlekał – już po czterech dniach zamówił swoją pierwszą megahulajnogę: model Kostka Tour MAX G5 z 26-calowym kołem z przodu i 20-calowym z tyłu. Dla porównania – standardowa hulajnoga miejska ma koła nie większe niż 9 cali.
Nie jedna, a pięć – i każda inna
Od tamtej pory hulajnoga stała się jego pasją, motorem napędowym i inspiracją. Dziś w jego garażu stoi pięć różnych modeli – każda przystosowana do innych warunków. – Każda z nich ma swój charakter i zastosowanie – opowiada Mirosław z dumą. – Mam hulajki na szosę, w lekki teren, do zawodów, a nawet taką, która daje radę na śniegu i błocie. To trochę jak pięć członków rodziny – każdą kocham inaczej.
Kilometry pasji i przygód
W ciągu czterech lat przejechał tysiące kilometrów – nie tylko po Polsce, ale i za granicą. Bierze udział w rajdach, wydarzeniach sportowych, zawodach – zawsze reprezentując swój klub „MEGAHULAJKA”. Nazwa może brzmieć z przymrużeniem oka, ale za nią stoi prawdziwa wiedza i doświadczenie. Mirosław z łatwością dobierze idealne ogumienie na żwir, podpowie, jak rozłożyć ciężar ciała podczas stromych zjazdów czy jak dopasować sprzęt do długich tras.
Ale najważniejsze dla niego są nie same kilometry, a ludzie, historie i przeżycia. – To nie tylko jazda. To spotkania, przygody, chwile sam na sam ze sobą. Czasem medytacja w ruchu, czasem szalona wyprawa z ekipą zapaleńców – mówi.
Pasja, którą chce się dzielić
Mirosław nie trzyma swojej pasji tylko dla siebie. Aktywnie działa wśród mieszkańców Tarnowskich Gór i okolic, zachęcając do spróbowania hulajnogowej przygody. – Jeśli ktoś ma ochotę pojeździć, wystarczy napisać do mnie na Facebooku. Chętnie pokażę, opowiem, doradzę. Hulajnoga jest dla każdego – podkreśla. – Nie trzeba od razu jechać przez pół Europy. Wystarczy zacząć.
Opracowanie na podstawie: UM w Tarnowskich Górach