Nie zabieraj podlotów z ziemi – apel o rozsądek w czasie ptasiego dorastania

Wiosna i lato to czas, gdy miejskie trawniki, skwery i chodniki zamieniają się w teren nauki… latania. Zaniepokojeni mieszkańcy często napotykają na swojej drodze młode ptaki siedzące bezradnie na ziemi i – kierowani troską – próbują interweniować.
Młody ptak na trawie – to nie dramat, to normalny etap dorastania
Na pierwszy rzut oka wyglądają jak ofiary losu – samotne, niesprawne, jakby porzucone. W rzeczywistości są w trakcie ważnego etapu życia: uczą się samodzielności. Tzw. podloty opuszczają gniazdo, zanim w pełni opanują sztukę latania. Przesiadują na niskich gałęziach, w krzakach lub po prostu na ziemi. W pobliżu czuwają rodzice – dokarmiają, ostrzegają przed zagrożeniami, uczą życia wśród miejskich niebezpieczeństw.
Zabranie takiego ptaka to nie pomoc, to przerwanie naturalnego cyklu wychowania.
Jak rozpoznać podlota?
Podlot nie wygląda już jak pisklę, ale to nadal nie dorosły ptak. Zwykle:
- ma pełne upierzenie, choć może mieć jeszcze delikatny puszek, zwłaszcza na głowie,
- szeroko otwiera dziób – to znak, że czeka na pokarm od rodziców,
- nie ucieka przed człowiekiem – ale to nie oznacza, że jest ranny.
Wiele miejskich gatunków, takich jak wrony siwe, pustułki, mewy czy kawki, wygląda „dorośle”, choć wciąż potrzebuje opieki rodziców.
Kiedy zostawić ptaka w spokoju?
Jeśli ptak:
- porusza się, skacze lub przysiada,
- nie ma widocznych ran ani uszkodzeń skrzydeł,
- potrafi rozkładać skrzydła symetrycznie,
- jego skrzydła przylegają do ciała i nie zwisają bezwładnie –
to znak, że wszystko jest w porządku.
Taki ptak nie potrzebuje naszej pomocy – tylko świętego spokoju.
Kiedy można (a nawet trzeba) pomóc?
Interwencja jest uzasadniona tylko w dwóch przypadkach:
- ptak jest ranny – ma widoczne obrażenia, np. złamane skrzydło lub krwawi,
- znajduje się w bezpośrednim niebezpieczeństwie, np. na środku ruchliwej jezdni, przy kocie, czy w pobliżu psa.
Wówczas należy jak najszybciej skontaktować się z lokalną lecznicą dla dzikich zwierząt, organizacją przyrodniczą lub strażą miejską.
Czasem najlepsza pomoc to… brak pomocy
Zabierając zdrowego podlota, możemy więcej zaszkodzić niż pomóc. Pozbawiamy go opieki rodziców i naturalnych lekcji przetrwania. Choć intencje są dobre, skutki bywają tragiczne – ptaki trafiają do schronisk lub nie radzą sobie poza środowiskiem, do którego są przystosowane.
Fot. Domena publiczna