Ostatnie dni przed wybuchem III Powstania Śląskiego
Ostatnie dni kwietnia 1921 roku były na Górnym Śląsku gorące… Był to czas spotkań, zebrań i narad. Emocje sięgały zenitu, a napięcie narastało z każdym dniem. Decydujące okazało się stanowisko Wojciecha Korfantego – ten urodzony pacyfista, który wielokrotnie studził „gorące głowy” zapaleńców, gotowych porwać się z motyką na słońce, tym razem nie miał wątpliwości, że nie ma innego wyjścia, jak chwycić za broń…
24kwietnia 1921 roku Wojciech Korfanty spotkał się w Bytomiu ze swymi najbliższymi współpracownikami – Konstantym Wolnym i dr. Włodzimierzem Dąbrowskim. W spotkaniu wziął także udział stojący na czele Dowództwa Obrony Plebiscytu ppłk Maciej Mielżyński, który zapoznał zebranych z potencjałem bojowym Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska (POW) oraz przygotowanym dwa dni wcześniej planem powstania. Wojciech Korfanty, wysłuchawszy tego, stwierdził, iż „wystąpienie zbrojne jest twardą i nieugiętą koniecznością”.
O wynikach tejże narady ppłk Mielżyński niezwłocznie powiadomił generałów Sosnkowskiego i Sikorskiego, z którymi następnie spotkał się w Warszawie osobiście 25 kwietnia. Plan przedstawiony przez ppłk. Mielżyńskiego został najwyraźniej zaakceptowany i 26 kwietnia gen. Sosnkowski wydał rozkaz, w którym wyraził kluczową dla dalszego biegu spraw myśl:
Oznaczało to zielone światło dla przygotowywanej akcji zbrojnej, przy czym odpowiedzialnym za całokształt działań uczyniono Korfantego. W tym miejscu należy podkreślić, iż stanowisko władz w Warszawie biegło niejako dwutorowo. O ile Naczelne Dowództwo WP zdecydowanie popierało przygotowania do podjęcia walki zbrojnej, o tyle rząd Wincentego Witosa był w tej kwestii zdecydowanie bardziej powściągliwy – uważając, iż powstanie może doprowadzić do wybuchu wojny z Niemcami, a także pogorszenia wizerunku Polski w świecie. A tego chciano koniecznie uniknąć.
Już wcześniej najwyższe czynniki wojskowe w Polsce zintensyfikowały działania mające dopomóc POW w planowanej akcji zbrojnej. Przede wszystkim, rozkazem z 22 kwietnia 1921 roku, na terenach podległych Dowództwu Okręgu Generalnego Poznań, dowodzonemu przez gen. Kazimierza Raszewskiego, spośród uchodźców górnośląskich (przy 17. i 23. Dywizji Piechoty) sformowano kilkanaście różnych pododdziałów w łącznej sile ok. 2 tysięcy ludzi. Prócz kompanii piechoty, utworzono kompanie saperów, łączności, taborowe, baterie artylerii oraz szwadron kawalerii. Były to formacje, których wyszkolenie i przygotowanie do działań na terenie plebiscytowym nie było możliwe. Po wybuchu powstania oddziały – dwa kombinowane bataliony i dwie baterie artylerii – zostały przerzucone na Górny Śląsk.
Niezależnie od tego Dowództwo IV Inspektoratu Armii w Krakowie wydzieliło ze swego składu kompanię łączności, wyposażoną w sprzęt radiotelegraficzny, aparaturę typu Hughesa oraz stacje przekaźnikowe, z zadaniem przerzucenia jej na teren Górnego Śląska po wybuchu walk. Zadaniem tejże kompanii była obsługa wyższych dowództw wojsk powstańczych w zakresie łączności.
27 kwietnia Dowództwo Obrony Plebiscytu postawiło szeregi organizacji w stan gotowości bojowej, a 28 kwietnia ppłk Mielżyński zwołał naradę z udziałem Michała Grażyńskiego, Karola Grzesika i Wiktora Przedpełskiego. Wziął w niej też udział oficer łącznikowy gen. Sosnkowskiego mjr Roman Abraham. W trakcie narady, wbrew stanowisku mjr Abrahama, uznano, iż walkę zbrojną należy podjąć w nocy z 2 na 3 maja 1921 roku.
Niezwłocznie po zakończeniu narady ppłk Mielżyński wysłał do Ministerstwa Spraw Wojskowych depeszę, w której poinformował o decyzji, dodając iż stanowisko Korfantego jest zbieżne z poglądami uczestników narady. Równocześnie poprosił o szybkie dostarczenie 20 tysięcy karabinów. Liczył bowiem, że z chwilą wybuchu powstania wskutek napływu ochotników siły powstańcze wzrosną do 60 tysięcy ludzi. Przewidywania te zresztą – jak wiemy – spełniły się.
29 kwietnia ppłk Mielżyński zwołał kolejną naradę, tym razem z udziałem dowódców grup operacyjnych, ich zastępców i szefów sztabów. W odprawie, która jak zwykle odbyła się w hotelu „Lomnitz” w Bytomiu, wzięli również udział: szef sztabu DOP mjr Stanisław Rostworowski, szef Oddziału Operacyjnego por. Adam Grocholski oraz mjr Roman Abraham.
W przerwie obrad ppłk Mielżyński udał się do przebywającego w tym samym budynku Wojciecha Korfantego, z którym ustalił, iż zbiórka oddziałów POW nastąpi 2 maja o godzinie 23:00, zaś początek walk – o godzinie 3:00
3 maja 1921 roku. Ppłk Mielżyński nakazał wszcząć przygotowania mobilizacyjne. W ślad za tym z magazynów znajdujących się na terytorium Polski i pozostających w gestii Związku Przyjaciół Górnego Śląska rozpoczęto przerzucanie na Śląsk broni i amunicji, a także przystąpiono do rozdzielania środków transportowych i sprzętu medyczno-sanitarnego.
Tego samego dnia w Katowicach odbyła się narada z udziałem niektórych (najbardziej zaufanych) polskich oficerów APO, w trakcie której Jan Ludyga-Laskowski zapoznał ich z zamierzeniami dowództwa POW i potwierdził ciążące na nich zadania, tj. rozbrojenie ich niemieckich „kolegów”.
W nocy z 29 na 30 kwietnia Korfanty otrzymał poufną wiadomość, iż Komisja Międzysojusznicza zamierza podjąć niekorzystną dla strony polskiej decyzję w kwestii podziału obszaru plebiscytowego. Powziąwszy ową informację, Korfanty zwołał zebranie z udziałem przedstawicieli polskich związków zawodowych, wybitniejszych przedstawicieli Polskiego Komisariatu Plebiscytowego, dowódców DOP, a także kilku dziennikarzy.
W trakcie zebrania Korfanty poinformował jego uczestników o stanowisku Komisji Międzysojuszniczej, a ppłk Mielżyński omówił stan organizacyjny POW (nie ujawniając, rzecz jasna, terminu rozpoczęcia powstania). W efekcie podjęto jednomyślną uchwałę, w której stwierdzono konieczność strajku generalnego oraz rozpoczęcia walki zbrojnej.
W tym miejscu należy wspomnieć, że największa na Górnym Śląsku centrala związkowa, której przedstawiciele byli obecni na tymże zebraniu, mianowicie Zjednoczenie Zawodowe Polskie, zrzeszała wówczas ponad 200 tysięcy robotników, w tym ok. 110 tysięcy górników, 74 tysiące hutników oraz 13 tysięcy kolejarzy. Była to więc ogromna siła, zdolna sparaliżować Górny Śląsk.
Z kolei szykująca się do podjęcia walki powstańczej Polska Organizacja Wojskowa liczyła w tym czasie 40 470 ludzi i miała na uzbrojeniu między innymi 27 597 karabinów, 290 ciężkich i 250 lekkich karabinów maszynowych. Spodziewano się, że po wybuchu powstania do walk dodatkowo dołączy 20 000 ochotników. W związku z tym 2 maja ppłk Mielżyński wystąpił do polskich władz o przysłanie 12 873 karabinów dla zorganizowanych i 20 000 karabinów dla niezorganizowanych, a także 50 ciężkich i 100 lekkich karabinów maszynowych wraz z niezbędną ilością amunicji.
1 maja 1921 roku, rozkazem organizacyjnym nr 6, Dowództwo Obrony Plebiscytu przekształcone zostało w Naczelną Komendę Wojsk Powstańczych. Tymczasem tegoż dnia, koło południa, do władz RP dotarła wiadomość, iż Francuzi, na których przychylność tak bardzo liczono i na bieżąco informowano o przygotowaniach do walki zbrojnej o Górny Śląsk, nie tylko nie poprą czynnie powstańców, ale nawet nie można liczyć na ich neutralność. W tej sytuacji szef Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa WP, gen. Władysław Sikorski przesłał ppłk. Mielżyńskiemu instrukcję, w której poinformował go o tym fakcie, dodając, że w tych okolicznościach „decyzja prezydenta co do ruchu zbrojnego będzie negatywna” i że „prawdopodobnie zaakceptowany zostanie jedynie ruch strajkowy”.
Po otrzymaniu niniejszej instrukcji ppłk Mielżyński zawahał się. Nie chciał brać na siebie odpowiedzialności za wybuch powstania, za którym nie stałby autorytet rządu RP i postanowił odwołać powstanie. W tym jakże trudnym momencie odpowiedzialność za bieg wydarzeń postanowił wziąć na siebie Korfanty, który uznał, iż sprawy zaszły już za daleko i nie można się cofnąć. Aby zdjąć z rządu RP odpowiedzialność za wydarzenia rozgrywające się na Górnym Śląsku, Korfanty poinformował w rozmowie telegraficznej premiera Witosa, iż zamierza złożyć rezygnację z funkcji komisarza plebiscytowego. Zaproponował przy tym, by władze w Warszawie formalnie odżegnały się od powstania.
Następnego dnia Korfanty uczynił, co zapowiedział, składając na ręce premiera zapowiadaną dymisję. Władzom RP nie pozostało nic innego, jak zaakceptować decyzję przywódcy górnośląskiego ludu. Kości zostały rzucone…
WOJCIECH KEMPA
Fot: Grupa powstańców uzbrojonych w karabiny i szable oraz pistolety Parabellum P-08. | Fot. Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny – Narodowe Archiwum Cyfrowe.