Pan Witold i Mewa – człowiek, szybowiec, pasja

Witold Nowak to postać wyjątkowa – mechanik lotniczy z uprawnieniami, pilot, instruktor szybowcowy, członek Klubu Zabytkowych Szybowców i twórca unikalnej wystawy w Gliwickim Centrum Edukacji Lotniczej. Od lat poświęca życie lotnictwu, a dziś buduje swój trzeci szybowiec – legendarną Mewę.
To nie jest zwykła konstrukcja – Mewa to majstersztyk z drewna, złożona z 8 tysięcy elementów, w tym setki ręcznie wykonanych żeberek z dojrzewającego latami sosnowego drewna. Każdy detal to precyzja, cierpliwość i wiedza – na budowę potrzeba około 8000 godzin. Szybowiec ważyć będzie 190 kg i – jak zapowiada pan Witold – za dwa lata wzleci nad gliwickim lotniskiem.
Pasja pana Witolda narodziła się wcześnie – już jako dziecko budował modele samolotów na kuchennym stole. W Aeroklubie Gliwickim pojawił się w wieku 17 lat i od tamtej pory jego życie toczy się wokół nieba. Ma za sobą imponującą karierę lotniczą: srebrna i złota odznaka szybowcowa, przeloty trwające nawet 8 godzin. – „Człowiek przesiąka niebem” – mówi z uśmiechem.
Budowa Mewy to jednak nie tylko praca rąk, ale i głowy. Konstrukcja opiera się na planach inżyniera Antoniego Kocjana – wybitnego polskiego konstruktora, zamordowanego przez Niemców pod koniec II wojny. Oryginalna dokumentacja zaginęła, odnaleziono ją dopiero w Jugosławii. Teraz pan Witold odtwarza każdy element – niekiedy walcząc z błędami w planach, tropiąc nieścisłości jak detektyw.
Wcześniej zbudował Salamandrę – 13 lat pracy – i rozpoczął rekonstrukcję szybowca ABC, który czeka w muzeum. Dziś w hangarze pracuje nad Mewą, często w towarzystwie uczniów technikum o profilu lotniczym, którzy uczą się od mistrza. Nad wszystkim czuwa… czarny kot Gargamel – wierny kompan, który codziennie dostaje swoją porcję przysmaków.
M.Foltyn/UM Gliwice


