Ruch Chorzów zaprezentował drużynę przed kibicami. Jutro bardzo ważny „szpil”!
Po czterech latach przerwy zespół Ruchu przed rozpoczynającą się ligową rundą znów zaprezentował się kibicom w hali MORiS, pękającej w szwach i trzęsącej się niemalże od dopingu fanów Niebieskich, którzy głęboko wierzą, że klub utrzyma się w Ekstraklasie.
– Cieszę się, że mogę być częścią Ruchu. Wszyscy razem tworzymy drużynę. Teraz nie ma „my”, nie ma „wy”. Wszyscy jesteśmy „my” i tylko razem możemy osiągać nasze cele. Wspierajcie tej drużynę już od piątku, każdego dnia. Ta drużyna da z siebie wszystko! – zapowiedział Janusz Niedźwiedź, nowy trener Niebieskich.
Środowy wieczór przy Dąbrowskiego rozpoczęliśmy o 18:00 symboliczną minutą ciszy dla uczczenia pamięci legendy Niebieskich Eugeniusza Lercha oraz Wiktora „Icia” Nowaka, który mimo upływu lat przez dekady mógł nazywać się fanatykiem Ruchu. Potem na parkiet wybiegły drużyny oldbojów Ruchu oraz Reprezentacji Śląska, a kibice mogli oklaskiwać dawne gwiazdy chorzowskich i ligowych boisk.
Niebieskich reprezentowali Stanisław Gawenda, Piotr Boncol, Marek Szyndrowski, Marcin Malinowski, Tomasz Balul, Ryszard Latos, Grzegorz Cieciółka, Albin Wira, Sławomir Paluch i Grzegorz Hrist, z kolei Reprezentację Śląska: Adam Kryger, Mariusz Śrutwa, Ryszard Czerwiec, Sławomir Pach, Andrzej Szłapa, Aleksander Ważka, Sylwester Kryger, Ireneusz Adamski.
Po sportowych emocjach nastąpiły te muzyczne, czyli występ formacji „Walimy w kocioł”, której perkusyjne instrumenty idealnie wpisały się w kibicowski klimat panujący przy Dąbrowskiego, a wspólne odśpiewanie „Hej Niebiescy Ole…” czy „Niebiescy Hej!” niejeden z nas zapamięta na długo. Przy tej okazji przystąpiliśmy do pierwszej próby bicia rekordu głośności dopingu, do którego (125 db) – jak zaraportował wodzirej Kuba Kurzela – brakło nam ledwie kilku decybeli.
Gdy zbliżała się kulminacyjna godzina 19:20, w hali zgasły światła i niósł się doping, który – mamy nadzieję – już od piątku prowadzić będzie Niebieskich do utrzymania w szeregach Ekstraklasy. A kiedy już godzina wybiła, na parkiet wychodzili kolejni członkowie drużyny Niebieskich, począwszy od sztabu szkoleniowego.
Fizjoterapeuta Sebastian Lukaszczyk typowo wysokim dla siebie tonem zaintonował charakterystyczne „Hej Niebiescy Ole” i wypada życzyć, by jak najczęściej w nadchodzącej rundzie miał okazję wznosić ten okrzyk przed naszym Niebieskim „młynem”. Z tegoż „młyna” nie mogło braknąć znanego od lat „Grzybek, Grzybek, KS Ruch”, gdy Kuba Kurzela wyczytał nazwisko jednego z dwójki naszych trenerów motorycznych, a na koniec ku kibicom pierwszy raz wyszli ci, którzy na Cichą trafili tej zimy – trenera bramkarzy Radosława Hołubca, asystentów Karola Szwedę i Marcina Zubka, a trenera Janusza Niedźwiedzia przywitano tak, iż od razu musiał poczuć, jak mocno chorzowska publika wierzy w szkoleniowca i powodzenie misji, której się podjął.
Potem nadszedł czas na zawodników, począwszy od Michała Buchalika. Z grona nowych piłkarzy, pierwszy zaprezentował się naturalnie inny bramkarz, Dante Stipica, który występować będzie z numerem 36. Nr 6 widnieć będzie na trykocie pierwszego Hiszpana w historii Ruchu – Josemy. Patryk Stępiński wybrał 59, a jego wyjście na parkiet – w końcu byłego kapitana Widzewa – było doskonałą okazją, by pozdrowić naszych przyjaciół z Łodzi. 54 – Filip Wilak, 96 – Robert Dadok, a 33 – Mike Huras. „Osiemnastka” na plecach towarzyszyć będzie Ksaweremu Kwiatkowskiemu, który dzięki dobrej postawie podczas okresu przygotowawczego wywalczył sobie przenosiny z zespołu rezerw do kadry naszej ekstraklasowej drużyny. „Ahoj” usłyszał jedyny Czech w naszej ekipie, czyli Adam Vlkanova, który nosić będzie nr 88.
Wyjście dwóch ważnych piłkarzy poprzedziła świetna informacja o przedłużonym kontrakcie – Tomasz Wójtowicz i Daniel Szczepan zostają z nami do 30 czerwca 2025, a pierwszy raz dowiedzieć się tego mogliście właśnie podczas prezentacji.
„Ja zawsze będę…”, które niosło się po hali MORiS, gdy zaprezentowane były już trzy z czterech formacji, miało wielką moc i oby takie podejście towarzyszyło nam w najbliższych czterech miesiącach. Zresztą – każdy mógł podpisać symboliczną deklarację – na której parafki złożyli wcześniej piłkarze – o treści „przysięgamy dopingować Ruch i walczyć za klub do utraty tchu”.
Jako ostatni z piłkarzy na parkiecie pojawił się Tomasz Foszmańczyk. Usłyszał głośne „sto lat” z okazji 38. urodzin, a opaskę w śląskich żółto-niebieskich barwach założył „Fosie” uroczyście czterokrotny mistrz Polski Albin Wira.
– Zawsze chciałem mieć wielu gości na urodzinach, ale to jest przesada – uśmiechnął się Tomasz Foszmańczyk. – Wy zrobiliście swoje. Teraz pora na nas! – dodał, a trener Niedźwiedź dorzucił: – Mam nadzieję, że w piątek „sto lat” będzie ci śpiewało 35 tysięcy i przedłużymy te urodziny o dwa dni.
Po wypowiedziach kapitan Niebieskich rozpoczął „Więc wstań…”, wyrażając nadzieję, że okazja do powtórki nadejdzie już w piątkowy wieczór, a potem wywołaliśmy „Dzikiego Wąsa”, by wykonać wspólnie z drużyną „Horto Magiko”. Kuba Kurzela oznajmił uroczyście, że jego licznik decybeli wskazał 128 – tym samym ustalony został nasz nowy rekord głośności dopingu. Nim drużyna wykonała jeszcze pamiątkowe zdjęcia z kibicami, w górę poszły setki szalików i odśpiewaliśmy wspólnie dwie zwrotki hymnu.
Imprezę okrasiły cheerleaderki z grupy „Graffiti”, stoisko sprzedażowe z Niebieskimi gadżetami, na którym można było się zaopatrzyć w oficjalne produkty Ruchu oraz punkt gastronomiczny „Szuflady 15”, gdzie po raz pierwszy wasze podniebienia kusiły produkty z nowej akcji „Niebieskie Smaki” – jak Niebieskie Burgery, których już od jutra, wraz z pankejkami czy biało-niebieskimi szotami będzie można zamawiać w lokalu „Szuflady” przy Wolności 15.
Po takiej mocy wrażeń i doskonałej rozgrzewce nie pozostaje nic innego, jak odliczać godziny do piątkowej inauguracji i meczu z Legią na Stadionie Śląskim. A w hali MORiS widzimy się już w sobotę – gdy Ruch Chorzów Futsal podejmie Jagiellonię Białystok w ramach Fogo Futsal Ekstraklasy.